zaczynamy od nowa :)

Cześć, jestem ponownie w Korei więc nowy rozdział czas zacząć 🙂 . Będąc 2 tygodnie w domu na czas świąt, naładowałem akumulatory i zapewne dam radę na „uchodźctwie” wytrzymać kolejne 1.5 miesiąca, jednak życie z Rodziną na odległość skojarzyło mi się trochę z  określeniem „mąż online„. Tak dla odmiany więc na nowy cykl 🙂 zapraszam pod adres:

mazonline.pisze.se

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 77

Jak wszystko ma swój koniec tak i mój pobyt w Korei (przynajmniej jego pierwsza część) dobiegła końca. Zawodowo myślę, że był to bardzo owocny czas, rodzinnie duże wyzwanie, które jak sądzę jednak, przetrwało próbę czasu 🙂 . Zawsze takie rozstania na dłuższy okres są pewnego rodzaju sprawdzianem i mogą nawet mieć pozytywny wpływ 🙂 . Tzn. mam na myśli tutaj formę przekazywania uczuć, bo na pewno, przynajmniej dla mnie, jest łatwiej przelewać wszystko na „papier” (czytaj np. blog). Będąc w domu przecież nie pisalibyśmy listów do siebie 🙂 , chociaż to mogłoby nawet być zabawne 😉 . Mimo długiego rozstania więc, cały czas, miedzy innymi dzięki np. blogowi 🙂 , miałem kontakt z domem, przyjaciółmi. To jest bardzo ważne, bo wierzcie mi, jak niezmiernie ekscytujące jest „mieć gdzie wracać”, wiedząc, że tak daleko Ktoś na ciebie czeka. Ta właśnie świadomość pozwala łagodnie znieść takie rozłąki 🙂 . Dodatkowo oprócz tych najbliższych, pomaga grono przyjaciół, miło jest mieć też kontakt z nimi, nawet parę słów to jest jak prezent 🙂 . Niewątpliwą pomocą, było dla mnie również, towarzystwo i przyjaźnie zawiązane tutaj na miejscu. Miałem szczęście spotkać super grupę moich „współlokatorów”. Dzieli nas różnica wieku (może tego nie widać 😉 ale byłem najstarszy), ale dobrze się dogadywaliśmy. I na koniec muszę wspomnieć o „polskiej grupie” w Korei, wszyscy bez wyjątku są warci, aby utrzymywać z nimi znajomość. Z Tomkiem i Iwoną jestem przekonany, że nasza znajomość to nawet coś więcej 🙂 . Tak czasami jest, że z niektórymi osobami czuje się „pokrewieństwo dusz” 🙂 i chętnie przebywa się razem w swoim towarzystwie.

Mimo że to ostatni dzień w tym roku w Korei, to nie było świętowania w pracy, ale raczej pracowity dzień. Ciuchy robocze przebierałem ok. godziny 16:15 więc od rana na inspekcjach. Za to pogoda piękna. Zimno, ale przejrzyste błękitne niebo i słońce.

Swój pobyt zaczynałem od „Payday beer” i tak też skończę 🙂 . Dzisiaj przypada piętek w połowie miesiąca, który tradycyjnie tutaj jest świętowany wyjściem na piwko do baru. Piwko sponsorowane przez firmę 🙂 . Co prawda muszę wstać o 3 w nocy aby jechać na lotnisko, ale zaraz się spakuję i pójdę powiedzieć „cześć” wszystkim.

I już zupełnie na koniec mojego wpisu tak sobie pomyślałem o formie zakończenia, godnej początkującego „blogera” 🙂 . W trakcie prawie 3-miesięcznego pobytu w Korei, przeczytałem 4 książki i napisałem jedną 🙂 , którą przeczytaliście jeśli dotrwaliście do tych słów 🙂 . Do zobaczenia w DOMU.

 

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Jeden komentarz

Dzień 76

Dzisiaj temat naczelny to Star Wars. Wspólnie z moimi kolegami z jednego bloku 🙂 wybraliśmy się na najnowsza część sagi Gwiezdne Wojny. Światowa premiera była wczoraj, a nasza dzisiaj 🙂 . Film super, bardzo mi się podobał. Porównując do Bonda, to inna liga. Nie będę opowiadał o czym, bo pewnie część z Was jeszcze nie widziała, ale warto się wybrać do kina.

Od rana byłem podekscytowany myślą o dzisiejszym filmie, do tego drżenie serca na myśl o zbliżającym się powrocie do domu, plus kilka inspekcji w ciągu dnia, skutkowało bardzo szybko minionym, pięknym dniem. Piękny, bo mimo, iż temperatury stają się zimowe, tzn. ok. zera stopni ale błękitne przejrzyste niebo. Korea żegna się więc w tym roku ze mną dosyć ładnie.

W pracy na koniec dnia mieliśmy jeszcze Section Meeting, kilka spraw na temat nowych przepisów, tematy bezpieczeństwa, a na koniec przewidziane było omawianie rezultatów PEP (People Engagement Process). Jest to coroczna ankieta z wieloma pytaniami na temat pracy w DNV. Pytania są jednakowe (z tego co pamiętam) z poprzednich lat, a celem tego jest poznanie opinii pracowników i porównywanie trendów do poprzednich lat, czy też na tle innych oddziałów. Idea to podejmowanie działań naprawczych przez management, jeśli jakieś ze wskaźników są niepokojące. Prawda jest jednak taka, że łatwo przewidzieć można było w tym roku, które wskaźniki wypadną bardzo źle. Generalnie w dobie kryzysu i zwolnień, najgorzej jest z oceną przekazywania należytej informacji przez kadrę zarządzającą, czy też zaufania dla nich 🙁 . Na szczęście, my jako tylko chwilowi pracownicy tej stacji, zostaliśmy zwolnieni z dalszej dyskusji, bo grupa miała zostać na dalszą cześć, której celem było przygotowanie „pomysłu programu naprawczego” 🙁 . Tak więc udało nam się urwać z tej pasjonującej dyskusji 🙂 . Ale, trzeba to zaakceptować, bo jakby nie patrzeć to jesteśmy po prostu korporacją i to są typowo korporacyjne tematy 🙁 , trochę prania mózgów, ale niewątpliwie daje to sporo informacji dla zarządzających firmą na różnych szczeblach, a pracownikom poczucie, że i oni mogą starać się wpływać na pewne sprawy, dotyczące funkcjonowania naszej firmy.

Po pracy Tomek zaprosił mnie po raz kolejny na obiad do nich do domu 🙂 . Taki pożegnalny przedświąteczny przed moim powrotem do domu. Tak więc spotkaliśmy się przed kinem u Tomka i Iwony, zjedliśmy wspólnie, i z Iwoną (bo z Tomkiem się zobaczę jutro w pracy) złożyliśmy sobie świąteczne życzenia i pożegnałem się na ten rok 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 75

Ola wylądowała szczęśliwie w Warszawie !!! Ja już za chwile też będę w domu, więc cała rodzinka przez święta będzie w komplecie 🙂 . Chwile rozmawialiśmy, więc dziewczyny są bardzo zadowolone z wycieczki. W sumie to się wcale nie dziwie 🙂 , ciężko nie być. Dodatkowo były pewnego rodzaju „maskotkami” całej grupy, bo 4 dziewczyny, najmłodsze z całego podróżującego towarzystwa, to zawsze też atrakcja 🙂 .

Ja dzisiaj trochę „wczorajszy” po naszej imprezie. Ale nie było czasu na odpoczynek, bo dzień bardzo pracowity. Myślę, że to jest taka ilość inspekcji, jakiej należy się spodziewać na obecnym etapie zaawansowania projektu. Tak zapewne będzie już do końca, bo równolegle jest budowanych kilka statków i już się wszystko zaczyna zazębiać. Jedne będą się kończyły, a następne rozpoczynały. Ponieważ nasza 3 wraca na święta więc pozostali członkowie zespołu, nasi koreańscy koledzy, będą mieli pracowite 2 tygodnie 🙁 .

Jak pisałem myślami jestem w domu to determinuje moje działanie. Po pracy zrobiłem ostatnie pranie, zjadłem coś w domu i siedzę czekam na samolot powrotny 🙂 . Krzątam się po domu, coś tam próbuję czytać, trochę zajrzę do internetu, ale nie mogę skupić już swojej uwagi. Powoli zaczyna się „reisefieber” 🙁 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 74

„Second place” zaliczone 🙂 , tak po koreańsku nazywane jest wyjście „na piwko” do kolejnego baru po obiedzie. Dzisiaj mieliśmy po pracy wspólny obiad z całym zespołem. Okazja ma jaka takie wyjście zorganizowane było to z jednej strony sprawy kontroli nad projektem, omówienie sposobu raportowania itp. , ale również nasz powrót do domu po pierwszym okresie pracy. Było bardzo fajnie, nawet nie spodziewałem się, że nasze relacje z lokalnymi koreańskimi kolegami będą tak bliskie. Oczywiście „było odrobine alkoholu” co mogło niewątpliwie pomóc w zacieśnianiu kontaktów. Nowe doświadczenie to skorzystanie z usługi odwiezienia do domu. Nie wiem czy u nas taka forma „taxi” funkcjonuje, ale tutaj działa znakomicie. Zadzwoniliśmy p 2 kierowców (bo  przyjechaliśmy 2 samochodami) i zanim wyszliśmy na zewnątrz już 2 kierowców czekało, żeby nas odwieźć, naszymi samochodami do naszych domów !!!! Kosztowało to wg mnie niewiele, bo po przeliczeniu na złotówki zapłaciliśmy ok. 30 zł, za przywiezienie z restauracji, pod nasz dom (z zaparkowaniem u nas na parkingu) . Trasa  to ok, 10-15 km. Szybko sprawnie i niedrogo. Nie wiem jak to jest zorganizowane, ale na prawdę, zanim się zebraliśmy i doszliśmy do samochodu, kierowca już czekał 🙂 . Podczas dzisiejszej imprezy (znowu jest deklaracja po alkoholu 🙁 ), zaoferowałem się, że jak przyjadę w styczniu, to przywiozę na spróbowanie różne polskie alkohole. Pomysł chyba, się spodobał 🙂 . Chłopaki, też podchwycili i powiedzieli, że również Oni w styczniu przywiozą jakieś regionalne produkty. Chrystian jedzie na święta do Norwegii, więc ma coś przywieść z domu, Martin natomiast, święta spędza w Japonii ze swoja dziewczyną, zadeklarował japońskie specjały :).  Wygląda na to, że styczeń może być bogaty w atrakcje 🙂 .

Poza imprezą po pracy nie ma specjalnie o czym opowiadać. Dzień w stoczni nie był bardzo obciążony, ale kilka inspekcji na dzisiaj było zaplanowanych. Po dzisiejszym spotkaniu mam informację (zawsze najlepsze newsy są podczas nieoficjalnych spotkań 🙂 ), że w świetle najnowszych przewidywań, będzie potrzeba na nasze usługi co najmniej do sierpnia !!!! Wygląda na to, że moje pierwotne przypuszczenia będą bardzo bliskie prawdy. Pod koniec marca, będzie więc kolejne zamieszanie związane z przedłużaniem kontraktów. Jest wielce prawdopodobne, że będę miał propozycję aby w 2016 znowu przyjechać do Korei.

Kolejny dzień z mojego „najdłuższego” 🙁 tygodnia w Korei już za mną. Dzień minął mi bardzo szybko na szczęście. Jutro planów nie mam, ale na czwartek mamy z chłopakami bilety na Star Wars 🙂 . Mój zegar odlicza dni i pozostały mi 3 robocze, ani się obejrzę, a będę w domu 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 73

Im bliżej do powrotu do domu tym coraz bardziej mi się dłuży 🙂 . To już chyba tak jest, że człowiek się skupia na tej myśli i to nie pozwala już zupełnie normalnie funkcjonować. Nie da się niestety tego wyłączyć, pozostaje przeczekać 4 dni 🙁 . W pracy na szczęście dzisiaj bardzo dużo się działo, więc nie ma czasu myśleć o innych sprawach poza zawodowymi. I dobrze, jeśli tak będą pozostałe dni obciążone to ten trudniejszy czas szybciej minie. Są jednak tematy służbowe, ale związane z powrotem do domu, które wywołują lekkie podniesienie ciśnienia 🙁 . Miałem dyskusję, dotycząca spraw formalnych związanych z moja podróżą do domu Ponieważ najwygodniej dla mnie byłoby pojechać na lotnisko samochodem, tam zostawić go na 2 tygodnie, aby wracając w styczniu mieć transport powrotny z lotniska, więc zapytałem o możliwość takiej opcji. Ten temat wywołał jednak, dalsze pytanie, związane z kosztami mojego powrotu do domu. Nie jest to może moja sprawa, bo dla mnie, jak sądzę nie powinno to robić żadnego znaczenia, ale okazało się, że do końca nie wiadomo, kto za ten mój powrót do domu ma zapłacić !!! Na pewno nie ja !!! Powstała dyskusja czy Korea, czy Polska. Wolałbym się tym w ogóle nie zajmować, ale chcąc nie chcąc zostałem wciągnięty do tego rebusa 🙁 . Wszystko rozbija się o jakieś formalności, bo sekretarka mówi do mnie, że ja przecież jadę na urlop do domu 🙁 . Myślę, że temat zostanie wyjaśniony, ale trochę się zirytowałem, bo tak jakbym sobie na wakacje jechał i w pierwszej chwili zrozumiałem, że to mój prywatny wyjazd, więc prywatne pieniądze 🙁 . Sprawa wzięła się stąd, że wstępna umowa była do 21 grudnia, ale po rozszerzeniu umowy stara została zastąpiona nową do 31 marca, czyli tak jakbym od 01 pażdziernika pracował w Korei i biorę sobie urlop na powrót na święta do Polski !!! Jestem na dobrej drodze do wyjaśnienia, ale nerw był. Ja po prostu wracam zgodnie z pierwszą umową, a potem przylatuję zgodnie z nową umową. Poza tym doszukałem się zapisu w naszych procedurach, że osobie mającej rodzinę w kraju, a pracującej na kontrakcie za granica przysługuje darmowy przelot raz na 3 miesiące więc tematu nie powinno w ogóle być.

Poza tego typu atrakcjami i napiętym harmonogramem inspekcji w pracy, niewiele, a w zasadzie nic 🙁 się nie działo. Codzienna rutyna. Po pracy byłem coś zjeść, umówiliśmy się z Grzegorzem. Wypiliśmy jeszce wspólne piwko dzień ma sie już ku końcowi.

Mam problem w komunikacji z Olą, nie wiem co jest tego powodem, ale SMS nie przechodza, albo udaje się wysłać krótka wiadomość, chyba jeśli nie ma polskich znaków albo „uśmieszków” itp. Może jakiś limit przesyłanych danych przekroczony, nie mam pojęcia. Ola już za 2 dni będzie w domu, mi zostało niewiele więcej więc wytrzymam, ale zawsze miło było przeczytać chodź parę słów od Najbliższej Osoby. Do mnie wiadomości docierają, ale prawdopodobnie moje nie wychodzą więc komunikacja jednokierunkowa 🙁 . To pewnie powoduje, że i Ola nie wysyła na bieżąco informacji od Siebie 🙁 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 72

Niedziela od rana piękna pogoda. W taką pogodę to nawet miło jest „skatować się” biegnąc pod górę 🙂 . Start biegu był na stadionie i przed biegiem atmosfera bojowa i humory dopisują.

od slawka 2 od slawka

Potem wystartowaliśmy, ale po drodze był czas na „selfie” :), dokładnie miejsca startu z tej perspektywy nie widać, ale jest zaraz obok morza czyli poziom 0m, a morze jest widoczne 🙂 , zdjęcie „spłaszcza”, ale daje myślę wyobrażenie na jaka górkę trzeba było się wspiąć. Przyznaję, nie dało rady biec końcówki 🙁 , tutaj gdzie zdjęcia był szybki marsz 🙂 .

DSC_0339 (Medium)DSC_0338 (Medium)

Jak widać na zdjęciach powyżej nie przesadziłem mówiąc, że to bieg górski. To są fotki jakie zrobiliśmy sobie biegnąc po drodze. To jeszcze nie był najwyższy punkt 🙂 . Na pocieszenie powrotna trasa była taka sama, więc cały czas z górki. Ale najpierw trzeba było dobiec…

20151213_142436 (Medium) 20151213_115935 (Medium)

Dobiegliśmy, daliśmy radę 🙂 !!! Najbardziej pod wrażeniem jestem synów Ani i Sławka. Tymon i Szymon biegli też tylko razem z tatą na dystansie 5km. Szymon miał czas ok 20min i przybiegł jako 4 z całej grupy, tzn. biegł z dorosłymi. Oczywiście Sławka zostawił daleko w tyle 🙂 . Mam medal z Korei, i dyplom ukończenia biegu, ale tutaj mała wtopa, bo wyczytać można, że dystans 5km 🙁 . O tym że to była dycha musicie uwierzyć na moje słowo i na medalu jest też informacja, że bieg na 10km 🙂 . Tak więc w zastępstwie Biegu Niepodległości w Gdyni zaliczyłem bieg w Korei. Nie było żadnego systemu pomiaru czasu jak u nas, ale wg Ani telefonu (bo mój się wyłączył, zgubił zasięg i GPS 🙁 ) , czas mieliśmy ok 60-61 min, piszę około bo Ania wyłączyła telefon trochę później niż dobiegliśmy, a pokazywał 1 godzinę i 2 minuty (wg nas byliśmy na mecie ok. 2 minut wcześniej). To mając na uwadze, bardzo dużą trudność trasy, uważam za dobry wynik. Ania w kategorii kobiet zajęła 3 miejsce !!! Po biegu był na miejscu zorganizowany poczęstunek i losowanie nagród. Jak się domyślacie, z naszej grupy ja nie wylosowałem znowu nic 🙂 (Tymon chyba też może mi przybić piątkę, bo podobnie jak ja nie został wylosowany 🙁 ) !!! Myślę, że mogę być pomocny dla tych co grają w lotto. Muszę się zastanowić ile powinienem pobierać, za podanie cyfr które na pewno nie padną 🙂 .

Poszliśmy uczcic wspólnie nasz sukces w zawodach. Był więc obiad w typowo koreańskiej restauracji serwującej mięso z grilla, ale o nietypowo brzmiącej nazwie 🙂 :

20151213_155552 (Medium)

Mięso było wyśmienite, nie wiem czy „fucking” ale na pewno „awesome” 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 71

Jest już dosyć późno, bo wróciłem z „Christmass Party”, a rano muszę wstać na bieg. Impreza bardzo udana. Dobrze zorganizowana, ciekawe występy artystyczne i smaczne jedzenie. Dostaliśmy wszyscy prezent w postaci karykatury rysowanej w trakcie obiadu. Są lepsze i gorsze, ale wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że mój obrazek to nie jestem ja 🙂 . Śmialiśmy się, że postać narysowana jest podobna do jednego naszego koreańskiego kolegi. I śmiało to On mógłby obrazek zabrać jako swój : ) . Zobaczcie sami :

20151212_185022 (Medium)

Taką wizję artystyczną miała dziewczyna, która mnie rysowała. No chyba, że koreańskie jedzenie tak mnie już zmieniło 🙂 . Żeby mnie Ola poznała na lotnisku jak wrócę 😉 . Był też Święty Mikołaj i całą naszą wesołą grupką zrobiliśmy sobie z nim zdjęcie. Niestety wyszło nieostre 🙁 . Ale oddaje atmosferę imprezy.

20151212_174137 (Medium)

W trakcie „party” były różne występy artystyczne, pokazy magików, a także losowania nagród. Zabawne, bo cały nasz stolik, przy którym siedziało 7 osób, można śmiało powiedzieć, że został zwycięzcą loterii. 6 z 7 wygrało nagrody pieniężne. Ci co mnie dobrze znają domyślają się, kto był ta jedyną osoba z naszego stolika bez nagrody 🙂 . Ja mam po prostu szczęście w miłości 🙂 , a nie w grach losowych.

20151212_183345 (Medium) 20151212_194743 (Medium)

Poniżej jeszce fotki z występów artystycznych: tradycyjny koreański taniec kobiet i ciekawy taniec w ciemności z oświetlonymi postaciami jak na zdjęciu poniżej. Ten drugi występ bardzo mi się podobał. To był zarówno taniec, jak i gra świateł, coś innego.

20151212_183702 (Medium)20151212_205356 (Medium)

Wcześniej do południa, zrobiłem generalne sprzątanie mieszkania, bo już powoli szykuję się do powrotu 🙂 . Później piłka pożegnalna w tym roku moją drużyną międzynarodową i cały dzień szczelnie wypełniony. Z takim napiętym grafikiem to ostatni tydzień zleci bardzo szybko 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 70

Kolejny „mały jubileusz”, a ja nie mam siły świętować 🙁 . Nie wiem czy powodem mojego zmęczenia jest pogoda, czy fakt, że ostatniej nocy jakoś słabo spałem, czy znowu bardzo mała intensywność „atrakcji codziennych”. Padać przestało ok 15. Jest wiec nadzieja na ładny weekend. Na moją ostatnią sobotę i niedzielę 🙂 , w pierwszej części pobytu w Korei zaplanowanych mam kilka rzeczy. Jutro pożegnalny „meczyk” o 13 z moją międzynarodową ekipą piłkarską, potem całą grupa idzie na piwko i obiad. My w tym czasie mamy równoległą imprezę firmową. Firma jak na razie płaci mi pensję 🙂 , więc mimo mojej dużej sympatki do moich przyjaciół z boiska, zobowiązany jestem wybrać DNV-owski Obiad Świąteczny 🙂 . Niedziela to bieg na 10 km. Zapowiada się więc, że powinno mi szybko zlecieć potem 5 dni w pracy (duża szansa, że po kilku deszczowych w tym tygodniu i wielu odwołanych inspekcjach, mocno wypełnionych dni roboczych). Taki plan na kilka ostatnich w tym roku dni w Korei. Natomiast ten dzisiejszy bez historii. Zaliczyłem po pracy wizytę u fryzjera, a potem wybrałem „samotność w domu” 🙁 . Chłopaki z sąsiedztwa zapraszali na wspólnego hamburgera, Grzesiek na piwo, ja natomiast, grzecznie ale stanowczo 🙂 odmówiłem, postanawiając „uczcić” 70 dzień mojego pobytu sam ze sobą 🙁 . Takie zmęczenie materiału chyba. Generalnie jestem „istotą stadną”, ale melancholia dopada każdego. To słowo z uwagi na podobieństwo w brzmieniu 🙂 , podpowiedziało mi jeszcze jedną obserwację z mojego pobytu w Korei. Jakoś przekonałem się do muzyki poważnej 🙂 . Jadąc samochodem lubię słuchać radia, ale wszystkie kanały radiowe poza jednym brzmią bardzo podobnie, tzn. większość to „gadanina po koreańsku” i ewentualnie koreański pop, jedna stacja nadaje natomiast muzykę klasyczną. Tam jest bardzo niewiele koreańskiej mowy, a w większości utwory muzyki poważnej. Tak stałem się melomanem 🙂 .

Kontakt z Olą mam jedynie SMS-owy, ale wiem dziewczyny intensywnie spędzają czas na wycieczce. Zwiedzały miejsca produkcji cygar, rumu, cały dzień poświęcony był na Hawanę, atrakcje w postaci występów kubańskiego kabaretu Tropicana, czy też tańczyły Salsę w strugach deszczu w Trynidadzie 🙂 . Do tego jakiś rejs statkiem z podziwianiem widoków wodospadu, myślę, że można pozazdrościć podróży 🙂 . Teraz jeszcze czeka je, druga część programu podróży, odpoczynek i opalanie na plaży. Życzę im słońca, a sobie …… napiętego grafiku w pracy 🙂 na przyszły tydzień.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Dzień 69

Cały dzień leje, chyba zapeszyłem 🙁 . Wczoraj pisałem jaka piękna pogoda i się zesra…… 🙂 . Wszystko jak wiecie, działa jak naczynia połączone. Jak z nieba pada deszcz to „dzieci się nudzą” 🙂 . I tak też mogę opisać moje dzisiejsze odczucia. Co prawda, jako jedyny „wylosowałem” 🙂 inspekcje, sztuk 3!!!, które były pod dachem i się odbyły, reszta inspektorów z zazdrością na mnie patrzyła jak wychodzę na stocznię 🙂 . Pozostałe w zaplanowane na dzisiaj, zostały odwołane 🙁 . Tak, więc całe nasze biuro, miało pracę przy komputerze 🙁 . Jest też wyraźna różnica, w dostępnych miejscach parkingowych. Niestety parkowanie na terenie stoczni jest przysłowiową „walką o ogień”. Generalnie miejsc do parkowania nie ma dla wszystkich, którzy mają wjazd do stoczni 🙁 . Zazwyczaj jak jesteśmy przed 8 rano udaje nam się zaparkować. A potem w ciągu dnia, jeśli mamy inspekcje „wyjazdową”, to po powrocie jedyna szansa na „normalne” miejsce parkingowe to jeśli uda się trafić, że ktoś inny akurat, też wyjedzie na zewnątrz. W przeciwnym razie parkujemy, zastawiając inne samochody 🙁 . Zostawiamy nasz nr telefonu za szybą, do tego samochód „na luzie” i „spokojnie” idziemy do biura 🙂 . Po pracy są takie możliwości: samochód będzie przepchnięty w inne miejsce, bo ktoś nie mógł wyjechać, albo zastaniemy wielka nalepkę na szybie, pozostawiona przez służby porządkowe stoczni, taka tutejsza straż/policja. Ta nalepka jest na tyle duża, że nie da się z nią jechać, bo zasłania widoczność. Faktem jest, że jak pisałem szyby w samochodach, są mocno przyciemnione, więc ta widoczność i tak jest dyskusyjna 🙂 . Nalepka pełni też funkcję mandatu, w postaci groźby zakazu wjazdu na teren stoczni jeśli się to powtórzy. Co prawda nie wiem jak to jest egzekwowane, ale taka informacja tam jest umieszczona 🙂 .

Dzisiaj rano zabierałem Tomka i jechaliśmy wspólnie. Po pracy zaprosił mnie do siebie na obiad, więc zadeklarowałem, że chętnie jutro też go zabiorę 🙂 . Będę się powtarzał, ale było jak zwykle na wesoło i po domowemu 🙂 . Nie siedziałem jednak długo, bo plan miałem, na fryzjera i krawca albo szewca, aby naprawić moją torbę podróżną. W końcu niedługo wracam 🙂 . Fryzjer już był zamknięty, ale torbę naprawiłem. Ciągle nie mogę się nadziwić, jak człowiek potrafi się skomunikować, nie znając ani jednego słowa jakimś „wspólnie zrozumiałym” języku. Najpierw znalazłem, przy drodze zakład krawiecki, ale tam „jak wywnioskowałem” 🙂 takiej torby nie byli w stanie naprawić i skierowali mnie w inne miejsce. Dostałem, odręcznie narysowaną mapkę z jakimiś „krzaczkami”, zapewne nazwą koreańską szewca. Ani słowa po angielsku 🙂 . Potem w tym drugim miejscu to samo. Jedynie na migi stwierdziłem, że naprawi. Po czym pokazuje mi na kalendarzu 7 grudnia. Sobie pomyślałem, kurczę w Korei to przynosisz torbę 10 grudnia, a ona tam już od 7 leży naprawiona 🙂 . Ale była godzina 6:45 więc mój „błysk geniuszu” 😉 podpowiedział mi, że o 7 (czyli za 15 min.) będzie gotowa. I jak łatwo zgadnąć, tak właśnie było. Rozerwana torba, przeszyta, mogę wracać do domu 🙂 .

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz