Dzień 77

Jak wszystko ma swój koniec tak i mój pobyt w Korei (przynajmniej jego pierwsza część) dobiegła końca. Zawodowo myślę, że był to bardzo owocny czas, rodzinnie duże wyzwanie, które jak sądzę jednak, przetrwało próbę czasu 🙂 . Zawsze takie rozstania na dłuższy okres są pewnego rodzaju sprawdzianem i mogą nawet mieć pozytywny wpływ 🙂 . Tzn. mam na myśli tutaj formę przekazywania uczuć, bo na pewno, przynajmniej dla mnie, jest łatwiej przelewać wszystko na „papier” (czytaj np. blog). Będąc w domu przecież nie pisalibyśmy listów do siebie 🙂 , chociaż to mogłoby nawet być zabawne 😉 . Mimo długiego rozstania więc, cały czas, miedzy innymi dzięki np. blogowi 🙂 , miałem kontakt z domem, przyjaciółmi. To jest bardzo ważne, bo wierzcie mi, jak niezmiernie ekscytujące jest „mieć gdzie wracać”, wiedząc, że tak daleko Ktoś na ciebie czeka. Ta właśnie świadomość pozwala łagodnie znieść takie rozłąki 🙂 . Dodatkowo oprócz tych najbliższych, pomaga grono przyjaciół, miło jest mieć też kontakt z nimi, nawet parę słów to jest jak prezent 🙂 . Niewątpliwą pomocą, było dla mnie również, towarzystwo i przyjaźnie zawiązane tutaj na miejscu. Miałem szczęście spotkać super grupę moich „współlokatorów”. Dzieli nas różnica wieku (może tego nie widać 😉 ale byłem najstarszy), ale dobrze się dogadywaliśmy. I na koniec muszę wspomnieć o „polskiej grupie” w Korei, wszyscy bez wyjątku są warci, aby utrzymywać z nimi znajomość. Z Tomkiem i Iwoną jestem przekonany, że nasza znajomość to nawet coś więcej 🙂 . Tak czasami jest, że z niektórymi osobami czuje się „pokrewieństwo dusz” 🙂 i chętnie przebywa się razem w swoim towarzystwie.

Mimo że to ostatni dzień w tym roku w Korei, to nie było świętowania w pracy, ale raczej pracowity dzień. Ciuchy robocze przebierałem ok. godziny 16:15 więc od rana na inspekcjach. Za to pogoda piękna. Zimno, ale przejrzyste błękitne niebo i słońce.

Swój pobyt zaczynałem od „Payday beer” i tak też skończę 🙂 . Dzisiaj przypada piętek w połowie miesiąca, który tradycyjnie tutaj jest świętowany wyjściem na piwko do baru. Piwko sponsorowane przez firmę 🙂 . Co prawda muszę wstać o 3 w nocy aby jechać na lotnisko, ale zaraz się spakuję i pójdę powiedzieć „cześć” wszystkim.

I już zupełnie na koniec mojego wpisu tak sobie pomyślałem o formie zakończenia, godnej początkującego „blogera” 🙂 . W trakcie prawie 3-miesięcznego pobytu w Korei, przeczytałem 4 książki i napisałem jedną 🙂 , którą przeczytaliście jeśli dotrwaliście do tych słów 🙂 . Do zobaczenia w DOMU.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Dzień 77

  1. M.T. pisze:

    Nie pytałam czy mogę umieścić komentarz, ale zrobie samowolny zamach na Twoj blog ( i powiem, że bardzo sie wzruszyłam przedostatnim zdaniem. Myśle, że nie tylko mi, przez najbliższe dni będzie czegoś brakowało. Wracaj szczęśliwie do rodzinki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *