Dzień 70

Kolejny „mały jubileusz”, a ja nie mam siły świętować 🙁 . Nie wiem czy powodem mojego zmęczenia jest pogoda, czy fakt, że ostatniej nocy jakoś słabo spałem, czy znowu bardzo mała intensywność „atrakcji codziennych”. Padać przestało ok 15. Jest wiec nadzieja na ładny weekend. Na moją ostatnią sobotę i niedzielę 🙂 , w pierwszej części pobytu w Korei zaplanowanych mam kilka rzeczy. Jutro pożegnalny „meczyk” o 13 z moją międzynarodową ekipą piłkarską, potem całą grupa idzie na piwko i obiad. My w tym czasie mamy równoległą imprezę firmową. Firma jak na razie płaci mi pensję 🙂 , więc mimo mojej dużej sympatki do moich przyjaciół z boiska, zobowiązany jestem wybrać DNV-owski Obiad Świąteczny 🙂 . Niedziela to bieg na 10 km. Zapowiada się więc, że powinno mi szybko zlecieć potem 5 dni w pracy (duża szansa, że po kilku deszczowych w tym tygodniu i wielu odwołanych inspekcjach, mocno wypełnionych dni roboczych). Taki plan na kilka ostatnich w tym roku dni w Korei. Natomiast ten dzisiejszy bez historii. Zaliczyłem po pracy wizytę u fryzjera, a potem wybrałem „samotność w domu” 🙁 . Chłopaki z sąsiedztwa zapraszali na wspólnego hamburgera, Grzesiek na piwo, ja natomiast, grzecznie ale stanowczo 🙂 odmówiłem, postanawiając „uczcić” 70 dzień mojego pobytu sam ze sobą 🙁 . Takie zmęczenie materiału chyba. Generalnie jestem „istotą stadną”, ale melancholia dopada każdego. To słowo z uwagi na podobieństwo w brzmieniu 🙂 , podpowiedziało mi jeszcze jedną obserwację z mojego pobytu w Korei. Jakoś przekonałem się do muzyki poważnej 🙂 . Jadąc samochodem lubię słuchać radia, ale wszystkie kanały radiowe poza jednym brzmią bardzo podobnie, tzn. większość to „gadanina po koreańsku” i ewentualnie koreański pop, jedna stacja nadaje natomiast muzykę klasyczną. Tam jest bardzo niewiele koreańskiej mowy, a w większości utwory muzyki poważnej. Tak stałem się melomanem 🙂 .

Kontakt z Olą mam jedynie SMS-owy, ale wiem dziewczyny intensywnie spędzają czas na wycieczce. Zwiedzały miejsca produkcji cygar, rumu, cały dzień poświęcony był na Hawanę, atrakcje w postaci występów kubańskiego kabaretu Tropicana, czy też tańczyły Salsę w strugach deszczu w Trynidadzie 🙂 . Do tego jakiś rejs statkiem z podziwianiem widoków wodospadu, myślę, że można pozazdrościć podróży 🙂 . Teraz jeszcze czeka je, druga część programu podróży, odpoczynek i opalanie na plaży. Życzę im słońca, a sobie …… napiętego grafiku w pracy 🙂 na przyszły tydzień.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *